Majówka na Pomorzu. Poznaj ofertę turystyczną
30 kwietnia 2021Społeczności lokalne muszą zostać wysłuchane
11 maja 2021W wodach Bałtyku zalega około 50-60 tys. ton broni chemicznej; od kilku lat naukowcy informują, że zbiorniki zaczynają się rozszczelniać – mówił na czwartkowej sesji plenarnej Komitetu Regionów marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.
Samorządowiec wniósł pod obrady Komitetu Regionów – kwestię zatopionej w europejskich morzach broni chemicznej, amunicji oraz wraków statków.
Jak podkreślił, zagrożenie dla zdrowia i środowiska, jakie nieustannie stwarza porzucona podczas II Wojny Światowej w europejskich akwenach amunicja, zatopione statki i, przede wszystkim, broń chemiczna, to nie tylko problem regionalny, ale i europejski, a nawet globalny. Ewentualne wycieki i rozszczelnienia będą miały bowiem nieprzewidywalne skutki o charakterze transgranicznym.
– Jest to temat szczególnie istotny dla regionów nadbałtyckich, ponieważ w wodach Bałtyku zalega około 50-60 tys. ton broni chemicznej, z czego przynajmniej 15 tys. to materiały bojowe. Jednak (…) problem jest większy, bo dotyczy także regionów w pasie nadmorskim Adriatyku, mórz Północnego i Tyrreńskiego, Śródziemnego oraz wschodniego wybrzeża Oceanu Atlantyckiego na wysokości Francji. – podkreślił marszałek.
Mieczysław Struk uwagę, że od kilku lat naukowcy informują, iż zbiorniki z bronią chemiczną zaczynają się rozszczelniać. Rybacy wyławiają z Bałtyku poparzone i zdeformowane ryby. Ponadto, w ciągu ostatnich lat odnotowano przypadki poparzeń wyrzuconymi na brzeg, bojowymi środkami chemicznymi osób wypoczywających nad morzem.
Marszałek Struk powiedział, że jako marszałek nadmorskiego regionu cieszy się, że środki europejskie pomogły w tzw. mappingu obszarów problemowych. Mając na uwadze skalę problemu i fakt, że te substancje czy wraki spoczywają na dnie morza już od ponad 75 lat, działania te – zdaniem samorządowca – można traktować wyłącznie w kategorii „działań miękkich”.
Zauważył, że jurysdykcja samorządu kończy się na linii brzegowej, dlatego wielokrotnie apelował do władz krajowych w Polsce, odpowiedzialnych za gospodarkę morską, o zaangażowanie i podjęcie konkretnych działań. – Dla przykładu w ostatnim okresie w pakiecie pomorskich propozycji inwestycyjnych, które zostały zgłoszone do Krajowego Planu Odbudowy znalazły się dwa przedsięwzięcia dotyczące rozpoznania i eliminacji zagrożeń związanych z zalegającymi na dnie Morza Bałtyckiego pozostałościami po II wojnie światowej. – mówił marszałek.
Wyraził zadowolenie, że „ten naglący temat” został podjęty na ubiegłotygodniowej sesji planarnej Parlamentu Europejskiego. Przyjęta w ubiegły poniedziałek rezolucja PE wzywa m.in. do skoordynowania działań Unii Europejskiej, NATO i państw członkowskich.
Dodał, że ma jednak świadomość, iż rezolucja nie ma charakteru wiążącego. Co więcej, wzywa się w niej do zabezpieczenia środków na działania zaradcze w ramach programu Interreg Region Morza Bałtyckiego, który, w opinii marszałka, jest „absolutnie niewystarczającym” źródłem finansowania dla tak dużego wyzwania, jakim jest ostateczne wydobycie lub neutralizacja broni chemicznej, amunicji i wraków statków spoczywających na dnie Morza Bałtyckiego.
W ocenie marszałka Struka, Komitet Regionów powinien wzmocnić apel Parlamentu Europejskiego po to, by nadać sprawie właściwy bieg. Zdaniem samorządowca, nie bez znaczenia w tej dyskusji jest priorytetowa polityka unijna, jaką jest Europejski Zielony Ład.
Po klęsce Niemiec, Związek Radziecki wyrzucił zdobytą broń chemiczną do Morza Bałtyckiego. Podobnie uczynili Brytyjczycy i Amerykanie w cieśninie Skagerrak, między Norwegią a Szwecją na północy i Danią na południu. W tamtym czasie ta metoda pozbycia się groźnych substancji duszących, paraliżujących albo parzących była uważana za mniej niebezpieczną niż spalenie.
Źródło: samorzad.pap.pl